Dlaczego Polska?

Jedźmy w Polskę!

Polska? To było jedno z najtrudniejszych pytań jakie nam zadawano. Z czego słynie ta Polska? Co warto zobaczyć? Niemcy mają znane na całym świecie samochody, Francuzi wino i sery, a Wy?

Początkowa chwila konsternacji nie świadczyła o nas dobrze.

Doszliśmy do wniosku, że to różnorodność i ludzie są naszymi największymi skarbami. Krajobrazy, kuchnia, historia i bezpieczeństwo. Dla wielu magnesem może być nawet pogoda i szczególnie… zamki. Będąc w kraju nie zastanawiamy się nad takimi prozaicznymi kwestiami. Najczęściej narzekamy na wszystko, wychwalając jednocześnie jak to za granicą jest lepiej. Rzeczywiście, pewnie w wielu aspektach jest łatwiej. Lecz przebywając kilka miesięcy za granicą (na subiektywizm może mieć wpływ podróż przez kraje najczęściej biedniejsze od Polski), porównując spotkanych ludzi i kultury, dochodzimy do prostego wniosku. U nas nie jest tak źle:)

Pomyślmy: Góry rozciągające się na przestrzeni 700km! Od magicznych Bieszczadów, przez porzucony Beskid Niski, majestatyczne i będące namiastką Alp Tatry, po piękne o każdej porze roku Karkonosze. Być może mamy trochę za dużo dolin. Do tego 30% powierzchni kraju to lasy (ze swobodnym dostępem i z brakiem niebezpiecznej zwierzyny – prywatnych lasów na Zachodzie sporo, a dla takiego Malezyjczyka czy Filipińczyka wyprawa do lasu/dżungli to bynajmniej nie niedzielny spacer, a wyprawa z drapieżnikami w tle). Niektórzy tych lasów nie mają – czytaj Emiratczycy i Omańczycy. A u nas nawet mini pustynia się znajdzie – czyli zarośnięta Pustynia Błędowska. Do tego setki jezior, które dla wszystkich spotkanych przez nas osób, były wielkim pozytywnym zaskoczeniem. O szerokich piaszczystych plażach Bałtyku nie wspominając (pogodę tym razem pominiemy).

Przejechaliśmy od morza do Tatr. Co jeszcze nas wyróżnia? Ceny

Częstokroć narzekamy na koszty życia w Polsce, nie ma jednak się co oszukiwać, że podróżując po kraju z głodu nie umrzemy. Nie jest to Europa Zachodnia gdzie boli każda wizyta w sklepie i ciągłe przemnażanie przez 4. W wielu biedniejszych krajach jedzenie jest droższe bądź porównywalne jak u nas (np. Bułgaria, Chorwacja, Armenia). Jesteśmy nabiałową potęgą! Półki w sklepach uginają się od nadmiaru serów i jogurtów, co w wielu krajach jest rarytasem – np. Filipińczycy ściągają mleko aż z Nowej Zelandii!

A ceny alkoholu nie przyprawiają o zawrót głowy

Polacy są zazwyczaj bardzo otwarci, a maksyma „Gość w dom, Bóg w dom” wciąż aktualna. Stereotypowy turysta nie jest jeszcze chlebem powszednim, okazując odrobinę zainteresowania i otwartości możemy podbić nie jedno przypadkowe serce. Na Zachodzie wszystko wydaje się takie poukładane i odkryte, Francuz pod Wieżą Eiffla raczej nas nie zaczepi pytając skąd jesteśmy. U nas już jednak czuć Wschód i czeka nas więcej podróżniczych niespodzianek.

Jest bezpiecznie i czysto. Można tanio podróżować po kraju (czyt. promocje różnych przewoźników), a oferta transportowa jest szeroka i łatwo dostępna. Są tabliczki przystankowe! A transport publiczny zadowalający. Może czasami pociągi czy autobusy nie kursują idealnie – nie jest to Japonia – jednak już sama informacja o godzinie odjazdu i w ogóle informacja, że dana forma transportu istnieje, powinna być przez nas bardziej doceniana.

Patrząc na wschód, z każdym krajem jest gorzej/trudniej/ciekawiej?

W Gruzji wszystkiego trzeba się dopytywać kierowców i cierpliwie czekać na wypełnienie busa – niekoniecznie innymi pasażerami na dwóch nogach. W Armenii podobnie, do tego mamy wiele dworców i przystanków, z których te same autobusy odjeżdżają w różne strony. Polecamy szczególnie transport miejski w Erewaniu:)

W Iranie dobrze rozwinięte są przewozy międzymiastowe. W samych miastach są tylko pożółkłe znaki określające przystanek i czasami pojawi się numer na szybie autobusu. To tyle. Reszta zależy od znajomości podstaw perskiego.

W Dubaju gdy podróżujemy wzdłuż Zatoki to nie ma problemu – bezobsługowe metro rozwiązuje sprawę. Gorzej gdy chcemy odbić dalej od wybrzeża i wieczorem pokonać odwrotna trasę. Jak w Polsce nie zdarza nam się korzystać z taxi, to w Armenii czy Iranie to czynność powszechna. Na szczęście tania i przy odrobinie perswazji pozwalająca zaoszczędzić wiele godzin wędrówki na wylotówkę i znalezienie miejsca do łapania autostopu. W Omanie transportu publicznego nie ma!!! Albo masz samochód, albo stać Cię na taxi. Gdy jesteś biały i stoisz na poboczu z plecakiem, zastanawiając się co zrobić z tym fantem, wiedz że zawsze zatrzyma się dobry Omańczyk i zapyta co tutaj robisz i jak może Ci pomóc.

Takim sposobem autostop w Omanie działał wyśmienicie, nie czekaliśmy nigdy dłużej niż 5 min, a wydostanie się z centrum miasta nie było problemem.

W Nepalu albo jesteś klasycznym turystą i korzystasz z rezerwowanych z hotelu tourist busów bądź idziesz na drogę (dróg tam mało więc ciężko się zgubić), szukasz większych zbiorowisk ludzkich, cierpliwie czekasz, a gdy ewentualnie coś przyjedzie pchasz się siłą do środka bądź przy pomocy innych wskakujesz na dach rozklekotanego pojazdu.

Jedźmy dalej. W niby rozwiniętej Malezji, korzystając z autobusu miejskiego trzeba się nieźle nagimnastykować aby dowiedzieć się gdzie możemy dojechać. Pociągi i metro są super, lecz transport lokalny jest sporym wyzwaniem. Tam tabliczki przystankowe są rarytasem!

Na Filipinach system jest podobny jak w krajach Zakaukazia. Najważniejszą informacją jest nazwa dworca, skąd odjeżdża bus w danym kierunku. Potem trzeba pytać.

Tanio podróżując musimy korzystać z lokalnego transportu. Ludzie nawet w najbiedniejszych krajach muszą się jakoś przemieszczać, więc i dla nas znajdzie się miejsce. Początkowo przygoda, z czasem potrafi doprowadzić do szału, gdy pomimo wcześniejszych zapewnień nie trafiamy na właściwy dworzec. U nas jest pięknie:)

Angielski

Może statystycznie nie jesteśmy na poziomie Skandynawów bądź Holendrów, to większość młodych ludzi podstawy języka Szekspira zna. W końcu ten angielski od najmłodszych lat jest w szkołach wałkowany – z różnym skutkiem – jednak coś w tych głowach zostać musi. Pomyślmy o Francji gdzie ciężko dogadać się po angielsku czy Hiszpanii. Językiem, który zna starsza część naszego społeczeństwa jest rosyjski. Kończąc: zagraniczny turysta znając angielski i rosyjski w Polsce sobie poradzi.

Kuchnia

Wiadomo – pierogi, kiełbasa, gołąbki i dla niektórych flaki. Tradycyjna kuchnia, dla nas już nudna, dla wielu obcokrajowców jest czymś z czym kojarzą Polskę. Do tego królestwo zup – ile jadłeś/znasz polskich zup? Dziesiątki! Często nie doceniamy tego prostego posiłku, ale w wielu krajach albo zup się nie jada albo dostępnych jest ledwie kilka, lub na bazie zalewanego makaraonu. Żurek, szczawiowa, kapuśniak, barszcz, chłodniki, grochówka itd. Prawdziwe bogactwo. A co z ziemniakami? Uwierzcie, dla człowieka jedzącego całe życie trzy razy dziennie ryż, kartofle też mogą być prawdziwym rarytasem. Przyjęło się, że potrawy mięsne są oznaką bogactwa. Jednak u nas historia i wojny przyczyniły się do powstania mnóstwa potraw mącznych i nabiałowych. I to one – pierogi, naleśniki, racuchy, kluski śląskie czy pyzy dopieszczone przez pokolenia naszych babć urastają do rangi potraw narodowych.

Do tego desery – czy jadłeś gdzieś lepsze ciasta niż w Polsce?!

Chleb

Są oczywiście pewne wyjątki. W krajach Zakaukazia i Bliskiego Wschodu znajdziemy przepyszne, świeżo na naszych oczach wypiekane w kamiennych piecach chleby różnych kształtów i smaków. One są poza konkurencją. Ale w wielu krajach znalezienie czegoś innego poza identycznie pakowaną w foliowe worki gąbczastą masą z miesięcznymi okresami ważności graniczy z cudem. A u nas częstokroć spędzamy w piekarni długie minuty, zastanawiając się co bierzemy tym razem.

Historia

I to właśnie jej zmienność, lata chwały i upokorzenia są ogromnym bogactwem dla turysty. Zmienność stylów architektonicznych, wpływy niemieckie i rosyjskie na wschodzie. Fascynujące są np. niewidoczne na pierwszy rzut oka zmiany gdy przemieszczamy się z przedwojennych ziem Prus na rdzennie polskie ziemi. Krajobraz ten sam, lecz układy wiosek, domy, kościoły, pola całkowicie inne. Przypatrzcie się kiedyś. Różnica jest ogromna.

Wielka Brytania zawsze była na swojej wyspie, Francja zawsze była potęgą, Hiszpania nie opuściła Półwyspu Iberyjskiego. A Polska? Raz „od morza do morza”, a potem nie istniała. Nasza skomplikowana historia okupiona bólem przodków, teraz jest naszym bogactwem.

Subiektywna lista plusów jest zadziwiająco obszerna. A co z minusami? Niestety też jest ich sporo.

Pogoda

Jest to często nie pojmowalna rzecz dla przybysza we wschodu, że jednego dnia możemy mieć 35 stopni, żar lejący się z nieba, potem szybką gwałtowną burzę i następnego dnia maksymalnie 15 stopni. Nic nie jest pewnego. Jednego roku lipiec jest piękny, następnego bardziej przypomina październik. Raz ostra zima, następnie przez kilka lat nie widzimy śniegu. Dla człowieka z Azji Południowa-Wschodniej – który posiada dwie pary długich spodni na wyjątkowe okazje, który nigdy nie widział śniegu i wie od dziecka, że w roku będą dwa okresy słońca a dwa tajfunów – nasz pogodowy rollercoaster jest zaskakujący.

– To Wy macie temperatury z przedziału -25/+36 stopni? Jak tak żyć? Ile rzeczy trzeba mieć?

Niektórzy ludzie

Chwaliliśmy ludzi, ale nie ma się co oszukiwać, że buraków psujących na świecie opinie o Polsce też znajdzie się wielu. W wielu krajach stereotyp Polaka złodzieja i pijaka niestety wciąż jest aktualny, a my nie pomagamy go zmienić. U nas również obcokrajowiec często jest niemile widziany, a wszystko wynika z niewiedzy. Muzułmanim to terrorysta, Rosjanin to lewe interesy, a człowiek z Afryki to dzikus. Polacy coraz więcej jeżdżą po świecie, widzą jak my jesteśmy odbierani i muszą przenieść te standardy na nasz grunt.

Mówiliśmy o bezpieczeństwie. Oby jak najdłużej nie miały u nas miejsca zamachy terrorystyczne, porwania i wojny gangów, często chleb powszedni nawet w masowo odwiedzanych przez turystów krajach. Jednak wciąż często strach przejść wieczorem przez park, bądź słabo oświetlone blokowisko. Tu czynnikiem wpływającym najczęściej jest alkohol. W krajach muzułmańskich sytuacja nie do pomyślenia, że pijany zaczepia nas na ulicy. W Iranie chodziliśmy po ciemnych uliczkach w środku nocy, tak samo w Emiratach czy Malezji. W Gruzji zaczepiają jak już to swoich, Polak to najczęściej przyjaciel. Na Filipinach już jest inaczej. Szeroko dostępny, chyba najtańszy na świecie alkohol i słaba filipińska głowa, powoduje pewien niepokój. Dodatkowo gdy widzimy dookoła ochroniarzy w bankach, centrach handlowych czy na bazarach uzbrojonych po zęby, zastanawiamy się jak często stosują swój śmiercionośny arsenał.

Win z Penang – kierunek Polska

U Wina spędziliśmy kilka dni, napełniając nasze brzuchy obłędnym malezyjskim jedzeniem. W grudniu przyjeżdża do Polski. Jest lekki stres, że za bardzo chwaliliśmy nasz kraj, może nawet koloryzowaliśmy i będzie wielkie rozczarowanie. Jednak jesteśmy pewni, że tak nie będzie.

Dla niego Europa to Paryż, Londyn i Niemcy. Polska to peryferia naszego kontynentu. Terra incognita. Człowiek z jego rejonów nigdy by nie pomyślał, aby przyjechać do tego mało komu znanego kraju. Gdy go pytaliśmy co chciałby zobaczyć w Europie, to wszystko znaleźliśmy u nas. Jeszcze okraszone niższymi cenami i fantastycznymi ludźmi, których może spotkać na swojej drodze. Gdy zobaczył zdjęcie zamku w Malborku to zaniemówił!

– Wy macie coś takiego?

Nawet najprostszy zamek dla kogoś z tropikalnego kraju to jak dla nas piramidy w Gizie. Malbork, Wawel, Zamek Czocha– powiedział, że musi je wszystkie zobaczyć. Do tego śnieg. Oby w grudniu go nie zabrakło pod Tatrami. Jeziora to też jest coś. Krakowski rynek to kolejny kosmos.

Uczyliśmy go autostopu (za naszymi namowami odważył się i wyruszył w pierwszą podróż z Penang do Bangkoku), sprzedawaliśmy rady jak tanio i sprawie podróżować po Europie, namawialiśmy do odwiedzin Polski. Udało się, mamy nadzieję, że tego nie pożałuje.

Musimy trochę zmienić myślenie. Nie wszystko co obce jest lepsze. Wiele rzeczy, których szukamy za granicą, jest dostępne również u nas. Otwórzmy szerzej oczy, zejdźmy czasem z utartego szlaku i chciejmy zobaczyć to czego szukamy. A gdy zostaniemy dodatkowo zaskoczeni to satysfakcja gwarantowana.

Polska też jest fajna! Ruszmy się z domu i doceńmy to co mamy. Powodzenia! Wakacje jeszcze trwają.

Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?

Nie wiesz gdzie wyruszyć w podróż?

Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!

Bądźmy w kontakcie:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *