Informacje praktyczne
- Na rynku można spotkać wiele przewodników dotyczących Gruzji, również kilka po polsku (jedynie je przekartkowałem). My jednak korzystaliśmy z angielskiego Lonely Planet Georgia, Armenia & Azerbaijan. Szczerze mówiąc ani razu nas poważnie nie zawiódł, nie znaleźliśmy totalnej gafy. Bardzo dużo informacji praktycznych, sporo mapek. Do tego podane ceny, adresy, przedstawiona historia Gruzji. Minusem jest to, że w niektórych miejscach może być tłoczniej, gdyż większość sugerują się radami zawartymi w przewodniku. Aby zostawić sobie nutkę niepewności, przygody i nie zabierać sobie frajdy z poznawania na własną rękę nieznanego, warto czasami go odstawić za bok. Tak czy inaczej gorąco polecamy (ogólnie naszym zdaniem przewodnik jest w większości nastawiony na turystę z plecakiem, na własną rękę podróżujący po kraju, czego np. w porównaniu z wydaniem o Turcji nie możemy powiedzieć) do kupienia w księgarniach podróżniczych bądź na stronie wydawcy (częste promocje przy zakupie więcej niż jednego przewodnika),
- Gruzja jest tak przyjaźnie nastawiona na turystów, że polski obywatel może na jej teren wjechać nawet na podstawie dowodu osobistego!,
- Lądując w Tbilisi pierwsze kroki kierujemy do małej informacji turystycznej w holu, gdzie otrzymamy dokładne, ciekawie wydane mapy prawie wszystkich rejonów Gruzji (później ciężko je dostać),
- Warto pomyśleć nad zakupem gruzińskiego numeru telefonu (już na lotnisku istnieje taka możliwość). Po włączeniu odpowiednich pakietów, koszty rozmów i smsów miejscowych śmiesznie tanie. A w porównaniu z kosztami roamingu do Polski to kilka razy taniej,
- Nie zdziwmy się częstymi spotkaniami z izraelskimi turystami, które w pozostałych częściach świata są mniej liczne. Po prostu Gruzja jest jednym z nielicznych państw w szeroko pojętej okolicy Izraela, gdzie bez żadnych przeszkód mogą oni swobodnie wjechać i bezpiecznie przemieszczać się. Po prostu w innych państwach (jak oczywiście mogą w ogóle do nich wjechać) są oni mniej mile widziani. W związku z tym młodzi Izraelczycy, często po spełnieniu obowiązkowej służby wojskowej dla kobiet i mężczyzn, zwiedzają Gruzję od deski do deski podczas 2-3 miesięcznych pokoszarowych podróży,
- Warto zainteresować się tematem Kaukazu jako miejscem styku interesów wielkich mocarstw, bogatej kultury i tradycji, skomplikowanych relacji sąsiedzkich i zagmatwanej polityki. Gorąco polecam książki: Wojciech Górecki Planeta Kaukaz, Toast za przodków, Abchazja; Wojciech Jagielski Dobre miejsce do umierania, Wieże z kamienia.
Transport
Obecnie bardzo łatwo i w miarę tanio, dostać się do Gruzji korzystając z polskich lotnisk. Z Katowic i Warszawy lata Wizz Air do Kutaisi (cena od około 100zł posiadając członkostwo w klubie Wizz Air , od 200zł bez członkostwa). Niestety cena dotyczy podróży z małym bagażem podręcznym, wyjeżdżając na dłużej na pewno będziemy potrzebować trochę więcej rzeczy, więc i cena znacząco podskoczy. Oczywiście warto pomyśleć nad LOT-em z Warszawy do Tbilisi (promocyjne ceny od około 450zł- tu mamy „na razie” bezpłatny bagaż rejestrowany i dolot do stolicy). Niektórzy wybierają lot z przesiadką linią Air Baltic w Rydze bądź Ukraine International Airlines z przesiadką w Kijowie (oba z Warszawy). Ciekawą opcją może być połączenie Lwów- Kutaisi (od maja 2014). Tu mamy darmowy bagaż rejestrowany 32kg i bagaż podręczny 10kg! Niestety już nie jest tak dobrze podróżując z Wilna do Kutaisi (od kwietnia 2014), tu już normalnie płacimy za każdy większy bagaż, tak jak w Polsce.
Jesteśmy już szczęśliwie w Gruzji… Będąc w Tbilisi szybko i tanio dojedziemy miejską marszrutką do centrum. Z Kutaisi (dokładnie 20km od miasta) możemy próbować zacząć przygodę z autostopem. W przeciwnym wypadku po wylądowaniu będziemy nagabywani przez wielu kierowców marszrutek, które zawiozą nas do pobliskiego Kutaisi, jak i bezpośrednio do Tbilisi i nadmorskiego Batumi (ceny 15-20 lari).
Albo możemy z uśmiechem minąć irytujących kierowców i podejść do szosy łączącej Kutaisi z Batumi. Stąd po chwili cierpliwości (podstawy gruzińskich literek byłyby przydatne) próbujemy złapać busika do miasta bądź od razu nad morze. Ceny dużo niższe.
Gdy już wylądowaliśmy w Kutaisi, tanio możemy dotrzeć pociągiem do Tbilisi (mało połączeń, 5h jazdy, ale bardzo tanio- od 5 lari i gdzieniegdzie ciekawe krajobrazy za oknem). Alternatywna szybsza marszrutka do stolicy 10 lari.
Jak wspominałem po Gruzji podróżowaliśmy zarówno marszrutkami jak i autostopem. W Tbilisi są dwa główne dworce marszrutkowe, w zależności gdzie jedziemy- zachód i północ, czy wschód i zagraniczne trasy do Turcji, Armenii. Ceny kursów najczęściej są z góry ustalone i turyści płacą tak samo jak miejscowi.
Jeśli chodzi o punktualność… Marszrutka punktualnie odjeżdża wtedy, kiedy jest odpowiednio zapełniona i kierowcy opłaca się jechać. Więc musimy czasami uzbroić się w cierpliwość oczekując w pojeździe godzinę bądź więcej na odjazd. Dodatkowo musimy być przygotowani, że pod naszymi nogami mogą wylądować worki ziemniaków, czyjeś torby bądź dużo dziwnych rzeczy, których u nas w autobusach się nie przewozi.
Zapakowane na maksa, rosyjskie disco z głośników, 100km/h na dziurawych szutrowych drogach. I charakterystyczne uderzenia kół o nadkola przy pokonywaniu co głębszych dziur. Całe wnętrze obszyte materiałem pochłaniającym uderzenia naszego ciała w co twardsze elementy. Do tego fantastyczne widoki za oknem, możliwość rozmów ze współpasażerami zainteresowanymi skąd jesteśmy i co nas tu przywiało, a wszystko okraszone wspólnym 2l piwem z plastiku czy pokładową wódką i ciasteczkami!
Rzeczywiście jest to przygoda co nie miara, szczególnie na wąskich, kamienistych górskich drogach, gdzie ciężko oderwać wzrok od mijanych monumentalnych krajobrazów.
Oczywiście są minusy i to dużo: ścisk, gorąc, brak miejsca na nogi, zapachy z silnika jak i współtowarzysza podróży, ciągłe podskakiwanie na wybojach. Kilkugodzinne trasy do Shatili, Kazbegi są bardzo męczące. W razie potrzeby, możemy przez innych pasażerów przekazać wodzicielowi prośbę o przystanek w celu załatwienia wyższych potrzeb. W upalne dni kierowcy często zatrzymują się przy drogowych źródełkach.
Cała otoczka towarzysząca przemieszczaniu się po kraju marszrutkami jest pełna podróżniczych bodźców, które nas atakują z każdej strony. Po pierwszej jeździe ból głowy prawdopodobny. Transport (oczywiście posiadający pewne wady) jest gruzińskim must know dla każdego podróżnika. Ogólnie wszystkie kraje byłego ZSSR charakteryzują się mitycznymi marszrutkami (wystarczy przekroczyć granicę z Ukrainą i będziemy mieli to samo).
Będąc w Tbilisi warto rozważyć nocną jazdę pociągiem do Batumi, bądź Zugdidi gdy kierujemy się do Mestii. Możemy zaoszczędzić na noclegu, a w przebierając w klasach wagonów, za małe pieniądze wygodnie spędzić noc.
A w samym Tbilisi mamy do wyboru dwie linie metra dojeżdżające do najciekawszych miejsc i dość chaotyczne, ale których jest wszędzie pełno, żółte busiki i marszrutki. Warto kupić dostępna na każdej stacji metra kartę miejską, którą również tam doładujemy, a która pozwala błyskawicznie korzystać z całej komunikacji. Metro jako, że było budowane w czasie zimnej wojny (schrony przeciwatomowe) i spina dwa brzegi rzeki, jest bardzo głęboko poprowadzone. 2 min spędzone na mega szybkich radzieckich schodach ruchomych w dół nie jest jakimś ewenementem!
Uwaga! W miejskich marszrutkach zawsze kupować bilety przy pomocy karty (bądź bilonu) w automacie. Bardzo dużo kontroli- raz jadąc na lotnisko skontrolowano nas 3 razy! Oczywiście można się uśmiechać nic nie rozumiejąc, rozkładać bezradnie ręce, ale koszt 0,30-0,50 lari jest śmiesznie niski.
Przykładowe ceny marszrutek z Tbilisi w głąb kraju (lari):
- Kazbegi 10
- Kutaisi 10
- Batumi 20
- Telavi 7
- Zugdidi 15
- Mtskheta 1
Nasza autostopowa cześć podróży po Gruzji:
Noclegi
W Tbilisi jest bardzo dużo hosteli nastawiowych na backpackersów (10-40 lari). W turystycznych miejscowościach typu Kazbegi, Mestia, Batumi, Bordżomi dużo guesthous`ow, hosteli. Wystarczy pokręcić się po ulicy bądź spytać pierwszą napotkana osobę o kwatery, komnaty i nocleg sam się znajdzie. W większych miastach w informacji turystycznej dostaniemy listę miejsc z możliwością przenocowania. Na prowincji, domy gdzie można spędzić noc są często nie oznaczone. Zostaje nam- koniec języka za przewodnika! W wielu miejscowościach pytając o możliwość noclegu, nasz rozmówca chwilę pomyśli i powie, że tak naprawdę to u niego można spać. Oczywiście jak istniej wachlarz możliwości znalezienia jakiegoś miejsca, tak samo w każdym miejscu warunki mogą być totalnie inne. Od łazienek zrobionych na styl europejski i gospodarzy co nieco mówiących po angielsku po miejsce gdzie mamy tylko krzesełko i wiadro z wodą.
Ceny kształtują się na poziomie 10-35 lari za sam nocleg, do tego prawie wszędzie istnieje możliwość połączenia tego z pełnym wyżywieniem za kolejne 10-30 lari. Najczęściej wiąże się to ze stołem uginającym się od przysmaków kuchni gruzińskiej podczas wszystkich posiłków (niektóre potrawy jak nie zjemy rano lądują ponownie na stole na obiad). Do tego towarzystwo gospodarzy i domowego wina i czaczy.
Można trafić na fantastyczne domowej roboty jedzenie, z własnych produktów, po mniej wyszukane w postaci ziemniaków i naszych kotletów.
W Tuszetii wszystkie noclegi spędziliśmy w namiocie. Wzdłuż szlaku do Shatili gdzieniegdzie istnieje możliwość przenocowania w guesthous`ie , jednak ceny dość wysokie (od 30 lari). Rozbić się można wszędzie, jedynym ograniczeniem może być podłoże i w niektórych miejscach brak dostępu do wody.
W Kazbegach podobnie, zarówno pod klasztorem jak i pod stacją meteo (tu podobno trzeba płacić, nam nikt nie kazał). Tylko trzeba być przygotowanym na mroźne noce.
W Mestii istnieje możliwość tańszego noclegu na podwórkach gospodarzy.
Jedzenie
Kolejny temat rzeka. Niektórzy (oczywiście wszyscy Gruzini) uważają gruzińska kuchnię za najlepszą na świecie. Jest w tym sporo prawdy, jednak jak dla nas dotyczy to produktów mącznych (fenomenalne chinkali, chleb czyli puri zawijane w gazetę oraz wszystkie pozostałe chaczapuri, kartoszki itd.) sprzedawane w przydrożnych piekarniach. Do tego pyszne fasolowe lobio i gruzińska „wisienka” na torcie- wino. Do kupienia zawsze i wszędzie. Poza miastami najczęściej domoszne sprzedawane w plastikowych butelkach po wodzie mineralnej. W knajpie od 2 lari za litr! Oczywiście warto spróbować pozostałych potraw, które niestety w większości są już droższe.
W rejonach typowo górskich korzystaliśmy z butli gazowej (do kupienia w jednym sklepie w Tbilisi i Kazbegach). Gdy była możliwość to ochoczo korzystaliśmy z palników gospodarzy. W pozostałych przypadkach korzystaliśmy z tanich knajp oferujących standardowy zestaw- chinkali, chaczapuri i wino.
Do tego gruzińskie owoce i warzywa do kupienia od rana do nocy, od poniedziałku do niedzieli na ulicy.
Pogoda
Na przełomie sierpnia i września, pogoda była bardzo stabilna, na terenach nizinnych brak deszczu. W górach ograniczone opady. Nad morzem ze względu na klimat raz słońce raz deszcz. W Tuszetii, Kazbegach, Mestii trzeba być przygotowanym na zimne noce i poranki.
Koszty
Przelot z dojazdami około 650zł. Na miejscu wymienione 300 euro. Gdzie się dało korzystaliśmy z autostopu, w górach spaliśmy w namiocie gdy pogoda pozwalała. Jedzenie kupowane w przydrożnych piekarniach i tanich knajpach. Całość z pamiątkami, winem do Polski, wejściówkami (na polska legitymację studencką ceny kilkakrotnie niższe), to 33 dniowa podróż kosztowała nas około 2000zł.
P.S. Zafascynowani Gruzją, świeżo po powrocie, nie mogliśmy nie skorzystać z LOT-owskiej promocji, gdzie bilet do Tbilisi w lutym kosztował około 300zł! O tym później…
Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?
Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!
Bądźmy w kontakcie:)