W 5 miesięcy przez Azję

Reaktywujemy naszą skromną stronę, niebyt odchodzi w zapomnienie bo jest o czym opowiadać!

Wróciliśmy niedawno z naszej prawie 5 miesięcznej podróży do Azji, podróży wymarzonej, długo oczekiwanej i trochę krócej planowanej, która w początkowych założeniach miała trwać… góra 2 miesiące:)

Podróż, która miała być odskocznią od uporządkowanego życia, które już nam zapukało do drzwi, podróż która ostatecznie przybrała realnych kształtów po naszym styczniowym ślubie.

Ogólnie polecamy śluby zimowe:)

Chcieliśmy zobaczyć miejsca, o których marzyliśmy, odkryć niezapomniane krajobrazy, pogłębić miłość do gór, spotkać ludzi, dla których nie ważne są religia, kolor skóry, wiek, a uśmiech i przyjaźń.

Doświadczyliśmy dużo, dużo więcej niż planowaliśmy!

Prawie zdobycie prawie najwyższych szczytów krajów Zakaukazia, kolejny raz w magicznej Gruzji, pełną interesującej historii i ilości kamieni Armenię, Górski Karabach – „kraj” z 30 tysięczną stolicą, wreszcie od dawna planowany Iran i jego mieszkańców, pustynię, duszną Zatokę Perską, architektonicznie ciekawy lecz mentalnie pusty Dubaj i oszałamiający Oman.

Tu byśmy mogli skończyć naszą podróż i wrócić do domu…

Jednak pognało nas jeszcze bardziej na Wschód!

Będąc w Omanie, jest już tak blisko do tajemniczego Nepalu, majestatycznych Himalajów, więc nie mogliśmy odmówić głosu serca.

A będąc w Nepalu, nie możemy stracić okazji zobaczenia prawdziwych tropików! Więc jedziemy na Filipiny!

A dostać się do kraju 7000 wysp możemy tylko z przesiadką… I tak trafiamy na 11 dniową przesiadkę w totalnie nie planowanej, a jakże zaskakującej Malezji!

Potem kolejna niespodzianka – tajfun i jesteśmy na Filipinach. Tu można się poczuć prawie jak w Ameryce Południowej, więc wychodzi z tego wszystkiego prawie jak podróż dookoła świata:)

Tu koło się zatacza i w styczniu lądujemy w Polsce, pełni wrażeń i przygód, emocji, przyjaźni, sukcesów i porażek, podroż która wryła się w nasze życia na zawsze, a my w ekspresowym tempie nauczyliśmy się czegoś, czego nam nikt nigdy nie odbierze:)

Dziękujemy wszystkim napotkanym przez nas ludziom, którzy na widok zbłąkanego wędrowca, nie odwrócili się na pięcie i nie udawali, że nas nie widzą.

Wszystkim kierowcom, którzy nie pozwolili nam stać na stopa więcej niż 15min, wszystkim Couchsurferom, którzy przyjmowali nas nawet w najmniej spodziewanych momentach, przypadkowym ludziom, którzy zaprosili nas do domów i postawili obiad, 99% osób, które podchodziły do nas z przyjaźnią i zainteresowaniem, dla których nie byliśmy chodzącymi bankomatami, a wędrowcami, których trzeba otoczyć opieka we własnym kraju.

Wspomnień i historii jest co nie miara, tylko czy starczy werwy i chęci, żeby to wszystko opisać? Oby!

Plan jest taki, że będziemy skakać po rożnych krajach, strefach czasowych itd., dzielić się z Wami naszymi przygodami i spostrzeżeniami. Opowieści będziemy wrzucać systematycznie tu na bloga i zajawki umieszczać na Facebooku, więc warto nas śledzić. Myślę, że nie będziecie się nudzić!

logosandaly

 

W sandałach para

 

Gośka i Michał

Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?

Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!

Bądźmy w kontakcie:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *