Chiny były tak blisko. Z Nepalu niby rzut beretem, wystarczy tylko pokonać Himalaje. Tylko i aż. Nepal i Chiny łączy jedna droga, na dodatek często nieprzejezdna z powodu osunięć ziemi. Do tego biurokracja – od kilku lat ciężko wjechać do Tybetu indywidualnemu turyście. Jedyną opcją jest wykupienie drogiej wycieczki. Szła zima, a temat „ogarnięcia Chin w kilka dni” przerażał. I Filipiny na horyzoncie. Takim zbiegiem przeciwności lądujemy w Malezji. Chińskiej części Malezji.
Najtańszym kierunkiem lotów z Katmandu oprócz Indii było Kuala Lumpur. Stamtąd miało już być bliżej i taniej na Filipiny. Z powodu kryzysu paliwowego w Nepalu i jego braku nawet na lotnisku, przy wejściu do samolotu AirAsia dowiedzieliśmy się, ze będziemy mieli przystanek w Karaczi. Szybkie lądowanie, szybkie tankowanie i niespodziewanie spędzamy 1,5 godziny na indyjskiej ziemi.
Malezja miała być tylko wymuszonym i nieznanym przystankiem, a stała się miejscem do którego musimy koniecznie wrócić!
Przez żołądek do serca, bo to pyszne jedzenie jest pierwszą myślą kojarzoną z tym krajem.
Malezja to dla nas taka druga Polska w Azji Południowo-Wschodniej!
Prawie identyczna powierzchnia, niewiele mniej mieszkańców, ringgit malezyjski wręcz równy naszej złotówce, ceny identyczne, autostrady podobne, a dziury w drogach podobnie głębokie. Najlepiej o podobieństwach świadczą sąsiadujące lokaty w światowych rankingach PKB na mieszkańca. A gdzie różnice? Oni mają część lądową i wyspę Borneo, leżą tuż nad równikiem, nie widzieli nigdy śniegu, mają dżunglę i dużo ropy. Ten kraj to istne multikulti. 50% populacji to Malajowie (muzułmanie), 20% Chińczycy, 10% Hindusi i ludność rodzima nie wyznająca islamu.
Nie trafiliśmy do kontynentalnych Chin, lecz Chiny przyszły do nas w Malezji
Wszystko dzięki Couchsurfingowi. Z Malajami mieliśmy kontakt tylko na lotnisku i podczas jednego krótkiego autostopu. U Hindusów kupowaliśmy roti canai i przepyszną soczewicę. Pozostały czas podczas 11 dniowego pobytu upływał pod znakiem Made in China.
Pierwszy był Max. Couchsurfer na etacie. Z sukcesem zarządza własną firmą, a pozostały czas poświęca gościom z całego świata. Przy okazji nadwyrężając cierpliwość żony:)
Max swoje stare mieszkanie udostępnia Couchsurferom, sam mieszkając wraz z żoną i dziećmi ze swoimi rodzicami. U nas panuje stereotyp, że wszystko chińskie to badziewie. Nic z tych rzeczy, szczególnie jeśli chodzi o chińską organizacje i punktualność.
Max mówi – jedziemy na śniadanie, będę za 15min. Po 14min czeka pod blokiem. Jest późny wieczór, pada, a my kiblujemy pod Tesco. Szukaliśmy najtańszego marketu aby zaopatrzyć się w krótkie spodenki i stroje kąpielowe – oczywiście chińskie (przypominam, że nie wiedzieliśmy że trafimy na równik, z tej racji w naszych plecakach początkowo wylądowała tylko jedna para spodenek, a o kąpieli w tropikalnych morzach tylko marzyliśmy). Oczywiście wszystkim Chińczykom z najnowszymi technologiami po drodze, Max mówi – ściągnijcie aplikacje taxi, szybka rejestracja, podajcie moje dane, a pierwszy przejazd macie za free, a ja zgarnę jeszcze punkty z polecenia. Jedyne nasze taxi w Malezji i to za darmo.
W kulturze chińskiej liczba 4 jest gorzej niż pechowa
Jej wymowa bliska jest słowu śmierć i jest nawet fachowe słowo na tą fobię – tetrafobia.
W blokach nie ma 4 piętra! Fizycznie oczywiście istnieje (dużo tańsze mieszkania), ale w windzie znajdziemy już 3A. A jak mieszkamy na 8 piętrze, nasza tablica rejestracyjna zaczyna się od 8 to przed nami już tylko szczęście i bogactwo. Dla nich to nie są żadne zabobony, a liczby=symbole wpływają na całe życie.
Znaki zodiaku
My rozróżniamy miesiące, oni mają 12 letni cykl oparty na zwierzętach. Twój rok urodzenia (są pewne odstępstwa gdy jesteś urodzony w styczniu bądź lutym) determinuje Twój znak zodiaku. Podobno w roku Smoka (1988, 2000, 2012) znacząco wzrosła ilość narodzin, ponieważ rodzice „celując” w smoka mieli zapewnić swoim pociechom szczęście i odgórnie przypisaną pomyślność. Cały chiński horoskop to skomplikowany system zależności i niuansów. Nawet dzień i godzina Twoich urodzin mogą warunkować pomyślność w kontaktach z danymi osobami, szczęście w miłości, powodzenie biznesu i Twoje zdrowie. Chiński Nowy Rok to największe święto (ruchomy, raz styczeń raz luty) w chińskiej kulturze. Takie nasze Boże Narodzenie. Dwa tygodnie wakacji w środku naszej zimy. A Malezja z racji swojej wielokulturowości jako państwowe i wolne od pracy dni uznaje wszystkie najważniejsze święta każdej religii i kultury.
Chory Chińczyk niekoniecznie oznacza chorego w naszym pojmowaniu. Mając gorączkę jej przyczyną nie musi być przeziębienie czy angina. Skutkiem może być np. złe odżywianie czy styl życia. Więc nie idziemy do normalnego lekarza, a do lekarza znachora który posiada ogromną wiedzę o chińskiej kulturze i tradycjach, analizuje nasze życie, horoskop i pomaga w bardziej konwencjonalny sposób niż przepisując jedną tabletkę na wszystkie choroby świata. Podobno to działa i czasem wypicie odpowiedniej ilości zielonej herbatki może wyleczyć wszelkie dolegliwości.
Chińczyk w Malezji zna wszystkie dialekty chińskiego! Mandaryński, kantoński i hokkien.
Win z Penang, u którego rodziny spędziliśmy trzy dni, próbował nam wytłumaczyć w czym tkwi sedno sprawy: wiemy, że język chiński posiada kilka tysięcy znaków, które zasadniczo we wszystkich dialektach są takie same, a język pisany jest teoretycznie taki samo również w Korei czy Japonii. Jednak tu chodzi o wymowę. Wyobraźmy sobie znak, który w mandaryńskim oznacza ptaka. Jednak w hokkien to może być samochód. Zapis jest ten sam, kreski są te same, jednak wymowa i znaczenie mogą być kolosalnie odległe od siebie. Więc skąd ludzie wiedzą co jest co?!
Dlatego najczęściej znają tylko jeden dialekt, a z innym Chińczykiem mogą się po prostu nie dogadać. A znajomość wszystkich dialektów to jakby znajomość trzech różnych języków.
A angielski? W kontynentalnych Chinach podobno mało kto włada chodź w stopniu podstawowym tym językiem. Malezyjscy Chińczycy przestrzegali nas, że wizyta w Kraju Środka może być drogą przez mękę. Spotkaliśmy Polaków, którzy mówili, że przebywając tydzień w Pekinie nie spotkali nikogo rozmawiającego po angielsku, poza obsługą hostelu!
Na dodatek w Malezji, oprócz trzech dialektów chińskiego i angielskiego, oczywiście biegle posługują się również malajskim. Który brzmi mniej więcej tak:
Adakah anda fasih berbahasa Inggeris? – Czy mówisz po angielsku?
Skąd się wzięli Chińczycy w Malezji?
Przybyli tu głównie na przełomie XIX i XX wieku. Uciekali z biednych, rolniczych Chin do prężnie rozwijającej się brytyjskiej kolonii jaką była Malezja. Wiele spotkanych osób podkreślało, że czasami więcej o kulturze i tradycjach chińskich możemy się dowiedzieć w krajach ościennych jak Tajwan czy właśnie Malezja. W Chinach Mao przeprowadził rewolucję kulturalną, która miała stworzyć podwaliny nowego człowieka komunistycznego przy okazji zrywając więzy z tysiącletnią chińską cywilizacją. Nasi znajomi twierdzili, że tu w Malezji żyją bardziej po chińsku niż Chińczycy w Chinach.
Feng shui – nieuchwytna i niewidzialna życiowa siła
To starożytna metoda planowania przestrzeni życiowej jak najbardziej zgodnej z otaczającą nas naturą. U Win`a wyglądało to tak:
– wynajęty specjalista od feng shui, niezwłocznie po zakupie domu radził zmienić rozkład pokoi, zmianę ich przeznaczenia i ułożenie łóżek. Wszystko dopasowane do danej rodziny i domowników (czytaj znak zodiaku itp.)
– drzwi wejściowe do domu polecił lekko „skręcić” i otrzymaliśmy 20cm skos,
– ołtarzyk modlitewny umiejscowić dokładnie na wprost schodów na piętro sąsiada z naprzeciwka, aby bóstwa mogły łatwo wędrować,
– w tym i tym miejscy należy umieścić obraz z końmi, symbolem bardzo ważnym w chińskiej kulturze,
– w rogu pokoju musi znajdować się „odwrócone drzewo”, czyli rzeźba gdzie korzenie pną się ku górze.
Gdy pytaliśmy Wina o tradycje ślubne, skwitował to jednym słowem – męczące:)
W tradycyjnych rodzinach w dniu ślubu państwo młodzi już od wczesnych godzin porannych poddawani są różnym rytuałom. Spożywają specjalne dania, piją duże ilości tradycyjnego i przynoszącego szczęście napoju jakim jest herbata, którą następnie dzielą się ze starszyzną. W zależności od daty swoich urodzin ustalają specjalną godzinę ślubu i na pewno nie jest to pełna godzina.
Będąc w świątyni Kek Lok Si – podobno największej buddyjskiej świątyni w Malezji – zostaliśmy przytłoczeni ilością symboli i znaków na każdym kroku. Przywitał nas 60cm czerwony próg, na którego za żadnym skarbem nie możemy stąpnąć. Mnóstwo posągów buddy, ze znaną nam już z Nepalu swastyką – tutaj symbolem szczęścia. Historie świętych mężów wyryte w kamieniu, posagi bóstw depczące grzeszników, „drzewka szczęścia” z modlitwami m.in. o powodzenie w biznesie. Świątynia największe wrażenie musi robić podczas chińskiego nowego roku, kiedy rozbłyska tysiącami światełek i lampionów, niestety zabrakło nam kilka tygodni aby zostać świadkami tego niezwykłego wydarzenia.
Nie wspominałem nic o fantastycznym jedzeniu. Pyszne śniadaniowe zupy – których miejscowi nie jedzą do dna, chińska herbata, kawa z herbatą pół na pół, milo, czarne jajka, krewetki w cenie ziemniaków, nasi lemak, desery lodowe i uczta dla brzucha gwarantowana:)
O malezyjskim jedzeniu, w którym się zakochaliśmy na pewno jeszcze napiszemy. Jednego jesteśmy pewni – chodź jeszcze jakiś czas temu nie garnęliśmy się aby odwiedzić Chiny czy Japonię, po malezyjskich doświadczeniach wiemy, że to na pewno kiedyś się ziści.
Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?
Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!
Bądźmy w kontakcie:)
W Malezji jest wiele domów ze „skręconymi” drzwiami wejściowymi, ale także „skręconymi” kuchenkami, łóżkami i innymi drzwiami. To jest prawdziwe Feng Shui.