Skitury w Sudetach

Cóż to była za zima!

Skiturowa przygoda rozkręciła się z pełną mocą. A śniegu jest tyle, że do maja nie zabraknie. Tyle białego puchu w Sudetach nie było od wielu, wielu lat. Z drugiej strony u nas na nizinach zimy prawie nie zauważyliśmy. -10°C było chyba raz nad ranem. Do tego 3 dni ze śniegiem. To by było na tyle.

Bliskość Sudetów + ogrom śniegu + decyzja o zakupie używanych nart skiturowych (ciągnąca się od kilku lat) spowodowały, że była to jedna z najbardziej aktywnych zimowych aur w naszej historii.

Gdy wpiszemy w Google – skitury Dolny Śląsk czy skitury Sudety, zbyt dużo nie znajdziemy. Trzeba ruszyć głową i przypomnieć sobie gdzie w okolicy znajdziemy odpowiednie warunki.

Przepis na idealną wycieczkę skiturową:

  • aż na sam szczyt – najlepiej – prowadzi cały czas droga pod górę (niby banał – „przecież jesteśmy w górach”, ale jak się głębiej zastanowimy to już nie jest to takie oczywiste),
    cel => uniknięcie niepotrzebnych „przepinek” (o co chodzi znajdziecie niżej)

  • będziemy w stanie zjechać na sam dół bez „przepinek”, trasa nie będzie za wąska, a puchu jak najwięcej

  • nie trafimy do gęstego lasu czy młodnika

  • nie rozjedziemy turystów pieszych

  • postaramy się nie łamać regulaminów parków narodowych i rezerwatów

  • oprócz zmęczenia na podejściu i satysfakcji na zjeździe, dookoła będą roztaczać się piękne widoki

Jeszcze kilka składowych by się znalazło:)

Co to są skitury?

Najprościej można powiedzieć, że jest to połączenie nart zjazdowych i biegowych, jeśli weźmiemy pod uwagę charakterystyki tego sprzętu. Podchodząc pod górę zakładamy foki na ślizgi, przełączamy wiązanie na tryb „biegówkowy” i ubieramy się bardzo lekko (zrobi się ciepło to mało powiedziane). Na górze ściągamy foki + ustawiamy wiązania na tryb „zjazdowy” + usztywniamy buty na klamrach + ubieramy ciepłe ubrania. Nie zostaje nic innego jak pędzić w dół. Tylko z tym wariactwem trzeba uważać bo co uniwersalne nigdy nie będzie perfekcyjne. Cały zestaw jest mniej sztywny niż normalne zjazdówki, a wiązania mniej pewne.

Fizycznie narty wyglądają prawie jak normalne zjazdówki. Główna zmiana to zdecydowana redukcja masy – musimy w końcu sami przetransportować cały sprzęt na górę. Tym razem wyciąg nam nie pomoże. Do tego ich większa długość ułatwiająca jazdę w głębokim śniegu. Buty też są dużo lżejsze, cholewka posiada swobodę ruchu podczas podchodzenia i możliwość usztywnienia na zjeździe, jednak wciąż nie jest to typowy sztywny but. Najczęściej połączenie ocieplana wkładka + plastikowa skorupa. Oczywiście do powyższego kijki bez których będzie bardzo ciężko wdrapać się na górę:)

„Przepinka” – co to takiego?

Rytuał skiturowca po wejściu na zamierzony szczyt. Już myślami planujesz trasę zjazdu, a tu przy silnym lodowatym wietrze musisz ściągnąć przymarznięte foki (i pamiętać, że teraz narty „dostają nóg”), przepiąć buty, ściągnąć przepocone ubrania i założyć coś cieplejszego. Teraz już wyobrażacie sobie czemu nasza trasa podejścia najlepiej żeby prowadziła non stop pod górę:)

Nadszedł czas na pełen frajdy zjazd i kombinowanie jak tu znaleźć się na dole spełniając wspomniane na początku warunki idealnej tury. A jaka radość z tego jednorazowego zjazdu!

Oprócz podziwiania widoków, możemy w międzyczasie przenieść się w pamięci do jednego z wcześniejszych wypadów na „klasyczne” narty (w sumie kto tu jest bardziej klasyczny?):

  • ślizgawica w sztywnych butach na podejściu z samochodu pod wyciąg
  • 80-100zł wydane lekką ręką w kasie
  • tłumy w kolejce do wyciągu, marzniesz i zaczynasz sobie kalkulować ile % czasu spędzasz na zjeździe, a ile obijając się nartami z innymi w kolejce
  • znowu marzniesz na kolejce (chyba, że lux standard i ogrzewana kabina)
  • zaczynasz zjazd i czekasz aż stok będzie wolny
  • marzniesz bo to nie następuje, wreszcie ruszasz bo ile można czekać, po drodze wkurzasz się, że mogłeś wcześniej wstać bo już są muldy i lód
  • zbliżając się do końca kilku minutowego zjazdu widzisz jeszcze większą kolejkę do wyciągu niż ostatnim razem:)

Tak wygląda w krzywym zwierciadle wypad na narty w Sudetach, w weekend, w sezonie, nie o poranku bo przecież chciałeś odrobinę dłużej pospać. Idealny wypoczynek:)

Skiturowa wycieczka jawi się przy tym jak Arkadia narciarstwa.

Zostawmy żarty na bok, bo oczywiście skitury też mają swoje minusy:

  • duże zmęczenie na podejściu
  • można porządnie zmarznąć na przepinkach
  • zgubić zaplanowaną trasę i włóczyć się po lesie
  • użerać się z gałęziami mijanych drzew
  • zniszczyć narty na konarach i kamieniach
  • nie mówiąc już o potencjalnym wjechaniu w drzewo, uszkodzeniu wiązań i generalnym potłuczeniu

Jednak jak poszukujesz wolności, nie lubisz tłumów, kochasz przyrodę i chcesz trochę pokombinować w wolnym dniu to wybór jest tylko jeden.

Poniżej garść informacji praktycznych + poglądowe mapy z naszkicowanymi śladami pod skitury w Sudetach:

Wielka Sowa trasą starego wyciągu

  • ruszamy z parkingu kawałek przed Przełęczą Walimską w stronę nieczynnego wyciągu
  • trasą zjazdową bądź wzdłuż słupków mamy do pokonania około 300m w pionie
  • na Wielkiej Sowie przepinka, po kilku minutach jesteśmy na dole i ruszamy znowu pod górę
  • bardzo przyjemna trasa z widokiem na Ślężę, jednak w ostatnich latach dokuczał brak śniegu aby taka wycieczka mogła mieć miejsce, w 2019 wreszcie się udało
  • trzeba uważać na amatorów skuterów śnieżnych!

 

Pod Łabski Szczyt i Česká budka

  • startujemy z Puchatka wzdłuż wyciągu, na zmianie sekcji kierujemy się zielonym szlakiem w stronę Schroniska pod Łabskim Szczytem, przy łączeniu z żółtym szlakiem szukamy zejścia do potoku gdzie zaczyna się spora przecinka w lesie (stara nartostrada), która doprowadzi nas na Halę pod Łabskim, mijamy schronisko i ostrym podejściem wchodzimy na graniczną grań => generalnie do pokonania 700m w górę
  • powrót tą samą trasą, ewentualnie możemy przejść na Szrenicę i tam rozpocząć zjazd
  • alternatywnie pierwszy odcinek możemy rozpocząć przy Muzeum Mineralogicznym w Szklarskiej Porębie (żółty szlak), który łączy się z zielonym wspomnianym wcześniej (możliwe, że będzie trzeba przenieść trochę narty ze względu na małą ilość śniegu i wąskie podejście wzdłuż potoku na górnej części

 

Szrenica wzdłuż trasy FIS (końcówka da w kość!)

  • start w tym samym miejscu na dole Puchatka => do zmiany sekcji
  • przechodzimy na czarną trasę FIS i kierujemy się na Szrenicę
  • będzie naprawdę ostro w górę:)
  • całość to 650m w pionie
  • ze Szrenicy zjeżdżamy na Halę Szrenicką i kierujemy się w stronę Lolobrygidy => najdłuższej trasy zjazdowej w tej części Polski

 

Karpacz – Kopa – Śnieżka – Strzecha Akademicka – Karpacz

  • start spod wyciągu na Kopę, idziemy wzdłuż stoku bądź cały czas pod wyciągiem => około 500m w pionie
  • z Kopy przechodzimy pod Dom Śląski gdzie możemy zostawić narty i wejść na Śnieżkę „w cywilu” => ze względu na potężne wiatry większość śniegu będzie wywiana ze szczytu a nam pozostanie tylko lód – raki wskazane, teoretycznie można by zjechać na nartach Drogą Jubileuszową jednak będzie to dość niebezpieczne (szlak zimą zamknięty!), spotkamy sam lód a naszą męczarnie na wąskiej drodze możemy skończyć na dnie Doliny Łomniczki (lepiej nie próbować!)
  • turujemy wzdłuż grani czerwonym szlakiem w stronę Równi pod Śnieżką, następnie wzdłuż niebieskiego szlaku zjeżdżamy pod Strzechę Akademicką, tu zaczynamy właściwy zjazd przez Halę Złotówka i systemem wąskich nartostrad trafimy do punktu startu

 

Śnieżnik, start z Kletna

  • Zatrzymujemy się na parkingu dla zwiedzających Jaskinię Niedźwiedzią i ruszamy kawałek trasą biegową łączącą się ze szlakiem niebieskim
  • Po przejściu około 500m szlaku niebieskiego, na ostrym zakręcie w lewo podążamy na wprost wąską ścieżką w górę lasu i cały czas pniemy się do góry, aż dojdziemy do wypłaszczenia terenu skąd delikatnym grzbietem podążamy w lewo do przecięcia z naszym szlakiem niebieskim
  • Stąd podchodzimy bezpośrednio na szczyt w linii prostej, trzymając się zasady, że jak idę do góry to kiedyś dotrę na szczyt:)
  • W sumie mamy do podejścia około 700m w pionie
  • Zjeżdżamy tą samą trasą (środkowy odcinek prowadzący przez las może być trudny), alternatywnie po zjeździe z głównej kopuły Śnieżnika stojąc twarzą do małego wzniesienia przed nami – Stroma, kierujemy się w lewo przez młodnik (będzie dużo kombinacji) i po kilkuset metrach dojeżdżamy do trasy biegowej skąd systemem dróg zjedziemy bezpośrednio na miejsce startu

 

Kilka ogólnych zasad:

  • Gdy podchodzimy wzdłuż nartostrady trzymamy się skraju stoku bądź wręcz wchodzimy do lasu bo my idziemy wolno, a wariaci zjeżdżając w dół są jeszcze mimochodem przez nas rozpraszani (oglądają się i patrzą co za dziwadła)
  • W Parku Narodowym (Karkonosze) podążamy mniej więcej wzdłuż szlaków turystycznych. Podejście pod Łabski Szczyt częściowo prowadzi dawną nartostradę więc tu zastosowałem taryfę ulgową (czy właściwie?)
  • Śnieżnik Kłodzki to rezerwat przyrody, a Wielka Sowa to park krajobrazowy więc postarajmy się aby przyroda nie zauważyła naszej obecności – rzecz ma się oczywiście do wszystkich miejsc obcowania z przyrodą, a nie tylko obszarów zaszeregowanych do tej czy innej kategorii. Pamiętajmy o tym!

Zimo 2019/2020 przybywaj!!!

Polub nas na FB. Bądźmy w kontakcie:)

Tak to się zaczęło: Skitury na Kasprowym

Więcej o zimie: Zimowe Tatry i Szpiglasowy Wierch, Piękno Zimy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *