Liban 2012

Liban – z czym kojarzy nam się ten mały kraj na Bliskim Wschodzie?

Po pierwsze mało kto o nim słyszał, jak już to pomyślał o afrykańskiej Libii, zainteresowani tematem słyszeli na pewno o wojnie domowej w latach 80 i może ostatnio o fali syryjskich uciekinierów szukających schronienia w Libanie.

To małe państwo pełne kontrastów, okrucieństwa i zabawy. Przede wszystkim to ostatnie miejsce w tym rejonie świata, gdzie chrześcijanie współdecydują o losach społeczeństwa, to skrawek ziemi diametralnie zmieniony przez wojnę domową, która kraj nazywany Szwajcarią Bliskiego Wschodu przemieniła w krwawe pole walki pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, przy istotnym udziale potężnych sąsiadów- Izraela i Syrii. Kolejnym nasuwającym się skojarzeniem (oczywiście dzięki światowym mediom) jest libański Hezbollah- na świecie uznawany za grupę terrorystyczną, a w samym Libanie znany jako partia polityczna mająca swoich posłów w parlamencie i wpływająca na sytuację polityczną w Kraju Cedrów.

W ostatnich latach polskie media pokazywały zdjęcia ze zbombardowanego Bejrutu podczas lipcowo-sierpniowej wojny w 2006 r. pomiędzy Hezbollahem a Izraelem, a w sierpniu i listopadzie 2013r. skutki zamachów bombowych w Bejrucie, które są najprawdopodobniej związane z wojną domową w sąsiedniej Syrii (nazywanej siostrą Libanu). Wniosek jaki nam się nasuwa- to kraj dotknięty wojnami, śmiercą polityków i cywili, miejsce styku interesów ościennych państw. Ale jak często bywa, pozory mylą….

Libańczycy to jedni z najradośniejszych, pełnych życia, szukających okazji do zabawy nacji, dla których jednego dnia wojna a drugiego zabawa nie jest czymś abstrakcyjnym!

Na wstępie kilka faktów opisujących ten mało nam znany obszar, wydających się suchymi informacjami wprost z podręcznika geografii, ale bardzo pomocnymi w spróbowaniu odnalezienia się, tam na miejscu. Położony na Bliskim Wschodzie, sąsiadujący na południu z Izraelem, na wschodzie z Syria ten przepiękny kraj o powierzchni około 30 razy mniejszej niż Polska jako jedyny w tym rejonie świata (w co na początku trudno uwierzyć) nie leży ani nie znajdują się na nim żadne tereny pustynne! Od gorącego Morza Śródziemnego zielone brzegi od razu pną się ku górom Libanu z najwyższym szczytem ponad 3000 m.n.p.m, aby następnie opaść w płaską  jak stół Dolinę Bekaa i w kolejne góry Antylibanu na pograniczu z Syrią. Państwo o ludności około 4 mln mieszkańców w Libanie i około 10 mln Libańczyków poza granicami ojczyzny, którzy zamieszkują Szwajcarię, Kanadę, USA, Brazylię i na Australii kończąc. Zatem ponad 2- krotnie więcej osób przyznających się do libańskiego pochodzenia mieszka poza granicami swojej ojczyzny! A jest to pokłosiem wszystkich wojen, uśpionego na szczęście, konfliktu pomiędzy chrześcijanami, a wyznawcami islamu, niepewnej sytuacji w rejonie, a skutkuje tym, że młodzi ludzie pomimo miłości do kraju emigrują, do ojczyzny wracają tylko na wakacje.

Jest to państwo ewenement, ponieważ około 40% społeczeństwa to chrześcijanie (przede wszystkim maronici, prawosławni, grekokatolicy), 55% muzułmanie i 5% druzowie. Po wojnie domowej został opracowany chwiejny kompromis podziału władzy: prezydent- chrześcijanin maronita, premier- sunnita, przewodniczący parlamentu –szyita, gwarantujący przedstawicielom wszystkich religii udział w rządzeniu krajem. Pomimo położenia na Bliskim Wschodzie, kraj nie posiada złóż ropy naftowej, przemysł jest słabo rozwinięty. Libańczycy przede wszystkim zajmują się handlem, nie jest to dziwne, ponieważ są potomkami Fenicjan, będąc pośrednikiem między bogatymi krajami Półwyspu Arabskiego a Europą i resztą świata. W związku z tym nie dziwią spotkane na ulicach Bejrutu samochody z Kataru, Bahrajnu, ZEA, Arabii Saudyjskiej, na dodatek nie byle jakie samochody, a marki i ilości tych aut, niespotykane w Polsce.

Z drugiej strony można spotkać rozwalające się pojazdy, bez lusterek, drzwi, z wybitymi szybami, które zdaje się nie maja prawa jeździć. Do tego stare amerykańskie ciężarówki i wielka ilość skuterów na drogach. Najłatwiej to opisać jednym słowem- wszechobecny chaos. Temat jazdy samochodem to oddzielna kwestia warta uwagi, zaczynając od nie używania kierunkowskazów, jazdy na długich światłach, trąbienia w celu ustąpienia miejsca silniejszemu, na autostradowym bałaganie kończąc. Autostrada to górnolotne pojęcie w porównaniu z naszym pojęciem tej drogi. Tam nikogo nie dziwi handel odbywający się przy poboczu, stragany z owocami, zatrzymywanie się, cofanie na pasie awaryjnym, przebijanie środkowych betonowych barier w celu ułatwienia zawracania, tworzenie z dwóch pasów autostrady czterech, do tego brak pasów bezpieczeństwa, kasków u motocyklistów i użytkowników skuterów, jak i nocne przebieganie sporych grup w poprzek autostrady. Pod tym względem to dla nas Europejczyków, nie do pojęcia.

Wszystko w tym państwie można kupić z opcją bezpłatnej dostawy do domu, wykonywanej przez młodych chłopaków pędzących na skuterach, a zaczynając od zestawów z McDonalda, produktów piekarni, owoców z przy autostradowych straganów,  na fajce wodnej kończąc. Kraina, w której o 3 nad ranem tworzą się korki, wynikłe z masowych wyjazdów do wszelkiej maści klubów i dyskotek. Można się sprzeczać, że to nie dotyczy całego kraju, tylko aglomeracji Bejrutu, ale to przecież tam mieszka połowa populacji. Apropo zabawy, podobno w czasie wojny domowej, z ogarniętego za dnia walkami Bejrutu ludzie wieczorami przenosili się na północ do Jounieh, w celu nocnej zabawy, a z rana ruszali do walki. Skrajność, nie do pojęcia!

Kolejną kwestią jest jedzenie – przez wielu uznawane za najlepsze na świecie ( też się ku temu przychylam). Pełne dużej ilości grillowanych potraw, owoców, niezapomnianego smaku i wyglądu chleba, który można jeść, którym można jeść i który jest składnikiem innych potraw. Sałatka tabula, której 90%  składu to liście pietruszki! Jedna porcja tej potrawy to wręcz  jej całe nasze roczne spożycie, a jednak z cebulą, pomidorami, cytryną i grillowanymi szaszłykami smakuje wyśmienicie i o dziwo nie przykleja się do podniebienia. Gorąco polecam do spróbowania i zrobienia domowym sumptem, tylko proszę pamiętać, że może to się skończyć jednorazowym wykupieniem całego zapasu ze sklepu. Dodatkowo wszystko okraszone arakiem- wódką, która w rozcieńczeniu z wodą zmienia kolor z przeźroczystego na mleczny. Pierwsze wrażenie niezapomniane.

Będąc w Kraju Cedrów, proszę nie zdziwić się odgłosem i widokiem, w ciągu nocy jak i dnia potężnych fajerwerków, bynajmniej nie 31 grudnia, a pośrodku gorącego lata, będące obrazem radości młodzieży kończącej szkołę i wynikami egzaminów, jak i towarzyszem mniejszych i większych imprez rodzinnych, spotkań przyjaciół. Sylwester w środku lata- kolejne pamiętne przeżycie. Pokazy wykonywane są z dachów, będących miejscem nocnych spotkań, rozmów, palenia sziszy przez mieszkańców odpoczywających przy orzeźwiającym wietrze od morza po trudach upalnego dnia. Z tego opisu Liban wydaje się być rajem na ziemi, ale jednak daleko mu do niego..

Skutkiem wojen i niepewnej sytuacji jest obecność wojska na ulicach, pojazdów opancerzonych po prostu zaparkowanych wśród innych samochodów, czołgów stacjonujących pośrodku miejscowości, blokadach wojskowych na autostradzie i innych drogach, mających wyłuskać ze społeczeństwa podejrzane osoby. Nie ma zlituj się, brak zatrzymania się przed żołnierzem, może skutkować użyciem broni… Młodzi ludzie pomimo obaw bliskich, idą do wojska, policji ponieważ te służby jako jedyne zapewniają ubezpieczanie, emeryturę w państwie gdzie opieka zdrowotna jest płatna, a gwarancją emerytury jest opieka rodziny. Więzy krwi, powiązania rodzinne są bardzo ważne do zrozumienia mieszkańców Libanu, a posiadanie dziesiątek kuzynów i krewnych jest czymś oczywistym. W porównaniu do Polski, gdzie widzimy tendencje odwrotne, tam wielopokoleniowe rodziny żyjące w jednym domu są świadectwem przywiązania do bliskich, a syn dobudowujący kolejne piętro domu dla swojej rodziny jest normalnością.

W tym wszystkim rozbrzmiewa w podświadomości konflikt pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami. Poprzez dzielnice zamieszkane w większości przez jednych bądź drugich, na innych klubach kończąc. Dodatkowo różnice te podkreśla częsta przepaść finansowa, chrześcijanie w większości są bogatsi, jeżdżą drogimi samochodami, wyznawcy islamu zaś żyją w ich cieniu (pomimo, że jest ich więcej i to jest podłożem konfliktów). Skład procentowy społeczeństwa będzie się zmieniać, ponieważ muzułmańska większość żyje w rodzinach wielodzietnych, bogatsi posiadają więcej niż jedną żonę, a maronici, prawosławni posiadają 3-4 dzieci. Jak na razie, zapowiada się, że ta ostatnia przystań chrystianizmu na Bliskim Wschodzie zostanie zdominowana przez liczniejszych wyznawców islamu.

Ciężko w tym miejscu, nie pominąć roli Hezbollahu w kształtowaniu libańskiej rzeczywistości. Partia polityczna przez USA i sojuszników postrzegana jako grupa terrorystyczna, w przestrzeni politycznej Libanu jest jedną z najważniejszych opcji. Wspierana przez Iran, posiadająca własne wojska, kontrolująca wyjęte spod kontroli państwa tereny, z drugiej strony to organizacja prowadząca szpitale, zajmująca się pomocą najuboższym. Niech świadczy o tym fakt, że  tuż po zakończeniu wojny z Izraelem w 2006r.  przedstawiciele tej partii oszacowywali straty poniesione przez ludność cywilną podczas izraelskich bombardowań i wypłacali odszkodowania bez podziału na wyznawaną religię, a sami są szyicką partią. Z drugiej strony Hezbollah, wspiera finansowo osadnictwo muzułmanów w typowo chrześcijańskich dzielnicach. Odnośnie ostatniej wojny z Izraelem, jej temat jest wciąż żywy w społeczeństwie. Ataki lotnictwa zniszczyły krajową infrastrukturę ledwie co podniesionego kraju po zniszczeniach wojny domowej. Miała ona zniszczyć siłę militarną Hezbollahu, a wręcz go wzmocniła i spowodowała wzrost roli tej partii w życiu politycznym, jako organizacji która zatrzymała izraelski atak. Ludzie boją się Izraela, który swoją potęgą militarną mógłby w dwa dni zając ich kraj, ale jednocześnie są przychylni przeprowadzaniu przez wojska tej szyickiej organizacji zbrojnych potyczek na zamkniętej granicy z Izraelem. Kontrasty są wizytówką tego skrawka Bliskiego Wschodu. Oprócz nieuznawania istnienia Izraela ( w druga stronę tak samo), oba kraje mają pomiędzy sobą zamkniętą granicę, a posiadając libańską pieczątkę nie wjedziemy już do Izraela ( i odwrotnie). Dodatkowo cały galimatias dopełniają ukrywający się w górskich wąwozach Palestyńscy bojownicy.

Libańscy chrześcijanie mają wiele miejsc poświęconych kultowi religijnemu. Często je odwiedzają, co świadczy o dużej pobożności społeczeństwa, jednak tam pojmowanie religii bywa często inne niż u nas. Jest ona dodatkowo świadectwem inności. Widok różańców, krzyżyków na samochodach, szyjach młodych ludzi jest normalnością i nie jest to ukrywane a wręcz specjalnie pokazywane- jakby głośno głoszone „ jestem chrześcijaninem, nie jestem muzułmaninem”.

Jednym z najbardziej znanych miejsc kultu, jest Harissa sanktuarium Matki Bożej Pani Libanu, której wizerunek góruje 600m nad miastem i wybrzeżem, a można tam się dostać kolejką i poczuć niczym w Rio de Janeiro. W zeszłym roku była miejscem pielgrzymki papieża Benedykta XVI. W to miejsce przychodzą również wyznawcy islamu, a widok gorąco modlących się do swojej Matki chrześcijan i muzułmanów obok napawa optymizmem, że wspólna egzystencja jest możliwa.

Kraj, który przed wybuchem wojny domowej żył z turystyki, obecnie to nie jest miejsce na mapie, często odwiedzane przez gości ze świata. Widok wynurzających się z morza gór, przepięknej Doliny Qadisha, ostatnich ostoi lasów cedrowych (święte drzewo cedr, znajduje się na fladze Libanu), płaskiej Doliny Bekaa jest wart poświęceń, jednak napięta sytuacja wewnętrzna i poza granicami, szczególnie w bliskiej Syrii, możliwość porwań turystów, odstrasza…

Niech podsumowaniem tego arcyciekawego skrawka świata, który zaznał tyle okrucieństwa w ostatnim czasie, jest pełen przeciwieństw, jego mieszkańcy nie wiedzą co się wydarzy kolejnego dnia, gdzie jednocześnie Libańczycy to naród gdzie zabawa to wręcz religia, będzie scena na przyjęciu rodzinnym u pana młodego, gdzie tańcu, radości przybyłych gości towarzyszą wystrzały z pistoletu w powietrze na wiwat. W tym samym czasie, w Bejrucie chrześcijanie rozbudowują wieże katedry aby przewyższyła minarety dopiero co wybudowanego obok meczetu. Kraj gdzie od radości do wojny jest jeden krok, z jednej strony fascynuje, a z drugiej przeraża…

 

KOMENTARZ

Dlaczego Liban? Po pierwsze mega ciekawy kraj pełen różnorodności, przepięknych krajobrazów, pysznego jedzenia i ludzi, którzy pomimo nie pewnego jutra starają się żyć pełnią życia.

Niestety niepewna sytuacja w rejonie, zamachy bombowe w Bejrucie, odpychają większość turystów, których i tak przybywa tu jak na lekarstwo. My również normalnie nie wybralibyśmy się do tego państwa, ze względu na wojnę w sąsiedniej Syrii i co by nie powiedzieć, wysokie koszty. Jednak mamy to szczęście posiadać dobrego znajomego Libańczyka, mieszkającego pod Bejrutem.

Decyzja o wyjeździe zapadła rok wcześniej, ponieważ były to jeszcze inne Lot-owskie czasy, za 700 zł udało się kupić bilety na trasie Wrocław-Bejrut. Pomimo obaw odnośnie napiętej sytuacji w rejonie, perswazji rodziny, zdecydowaliśmy się polecieć. Nie żałujemy!

Zaczęło się jeszcze w Warszawie, gdzie… zwróciły nam się koszty biletów i większość wyjazdu! A mianowicie doszło do overbookingu na naszym locie!

Pewnie dlatego, że byliśmy jedyną polską stricte parą, nam zaproponowano przebudowanie biletów na następny dzień, rekompensatę pieniężną i nocleg w pobliskim hotelu Marriott.

Ponieważ wylądowalibyśmy w Bejrucie jedynie 15 godzin później, od razy wyraziliśmy zgodę. Śmiesznie było opuszczać lotnisko tuż przy wejściu do samolotu, odzyskiwać bagaż, który zdążył już zawędrować do luków bagażowych i opuszczać lotnisko po północy, kiedy ciężko było spotkać żywego ducha. Po przyjściu do hotelu – reakcja pana w hotelowej recepcji widzącego gościa z plecakiem na ramieniu, sandałach, pełnego uśmiechu biorącego pokój za 1350zł. Bezcenne!

Aż żal było spać, mając w perspektywie tylko 4 godziny snu, ponieważ lot był już po 6 rano. Niestety nie załapaliśmy się na kontynentalne śniadanie:)

Następnego dnia, już bez przeszkód i kolejnego overbookingu, lotem przez Frankfurt wylądowaliśmy w dusznym popołudniowym Bejrucie.

Wiza dla obywateli polskich do miesiąca bezpłatna. Nie można mieć żadnych śladów związanych z Izraelem. Już nie mówię o pieczątce w paszporcie…nawet żadnej odzieży z napisem czy adnotacją po hebrajsku. A my mieliśmy na nogach izraelskie sandały! Udało się!

Kraj ten nie należy do często odwiedzanych przez turystów. Można powiedzieć, że w większości przypadków jest omijany. Gdy w Syrii był spokój, ludzie często łączyli wizyty w obu tych państwach. Obecnie Liban otoczony z jednej strony przez płonącą Syrię i zamkniętą granicę z Izraelem, nie istnieje na turystycznej mapie świata.

Samotnych turystów podróżujących na własną rękę nie widzieliśmy. Miejscowi również o takich nie słyszeli. Jednak wiemy, że pojedynczy Polacy tam trafiają, jednak nieliczni. Jest nawet Polka, która samotnie podróżowało po tym kraju, korzystając z miejscowej komunikacji, która prawdę mówiąc oprócz taxi nie istnieje. I nie spotkała się z żadnym niebezpieczeństwem, zarówno ze strony chrześcijan jak i muzułmanów! Prości ludzie są tacy jak my, wielka polityka to inna sprawa…

Udało nam się zobaczy Bejrut, w którym ciężko zobaczyć ślady wojny z 2006r. W downtown buduje się mnóstwo nowoczesnych biurowców. Trzeba mieć nadzieję, że kolejne podnoszenie się z kolan tego małego państwa, nie zostanie wstrzymane przez czające się w regionie demony wojny. Do tego ostoje cedrów w górach Libanu, Byblos, Dolinę Bekaa, Groty Jeita, sanktuaria poświęcone św.Charbelowi i Matce Bożej Pani Libanu. Do tego fantastyczne jedzenie (światowa czołówka naszego rankingu), wieczory spędzane na dachach przy towarzystwie sziszy i szaszłyków były niezapomnianym czasem. A przy tym długie rozmowy o historii i obecnej sytuacji polityczno- religijnej w Libanie. Ciężko nie trzymać kciuków za ten piękny kraj, którego w miarę stabilna sytuacja jest oparta na kompromisie pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami. Kompromisie, który wskutek sytuacji zewnętrznej i zmianie struktury religijnej społeczeństwa, nie wiadomo jak długo będzie się utrzymywał. Oby jak najdłużej…

Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?

Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!

Bądźmy w kontakcie:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *