Rowerowe Bieszczady

W Bieszczady się nie jeździ. W Bieszczady się wraca. Ich magia i atmosfera nie dają o sobie zapomnieć. A jak wyglądają z perspektywy asfaltu i dwóch kółek? Przekonajmy się.

Po nocce spędzonej w ukochanym PKP (piątkowe wieczorne pociągi jadące na wschód są jakieś inne – specyficzne, nie mówiąc nawet o  50 osobowej grupie rowerzystów „rozsadzających” pociąg od środka w tle) lądujemy we Wróbliku Szlacheckim. Gdzieś pomiędzy Krosnem, a Sanokiem. Konduktor pyta:

– Na pewno tu wysiadacie?

Czyżby pierwsi Wróblikowi pasażerowie?

Ruszamy. To jeszcze nie Bieszczady. Chodź już czuć delikatnie Ten zapach i Ten dźwięk. Mieszanka pokrzyw, traw i różnego zielska. Świerszcze i inne dźwiękotwórcze stworzenia. Do tego SBB – słynne bieszczadzkie błoto. Wilgotne po zimnej nocy, paruje w świetle karpackiego słońca.

Pierwsze górki. Pierwsze serpentyny nie do pokonania. Trzeba prowadzić. Za każdą górka jest kolejna górka, bądź upragniony zjazd. A za szaleńczym zjazdem, ślamazarny podjazd. I tak w kółko.

Dojeżdżamy do Komańczy. Błyskawicznie ją opuszczamy. Za bardzo nic tu nie ma. Z perspektywy roweru wydaje się jeszcze mniejsza niż podczas jazdy samochodem. Kierunek na dziś – Stary Łupków.

Magiczne miejsce na końcu świata. Potężny budynek granicznego dworca kolejowego, 1 pociąg dziennie, 3 domy na krzyż, Grzegorzówka i schronisko w opustoszałej dolinie. Dookoła wilki, niedźwiedzie i piękne krajobrazy.

Pod Przełączą Łupkowską biegnie tunel kolejowy. 416 metrów. W połowie granica polsko – słowacka. Zmiana kształtu tunelu, inne podkłady i tory.

Jeśli chcecie opuścić Polskę przez podziemne przejście graniczne, to tylko tu jest jedyna okazja.

Poznając historię tunelu poznamy historię całego regionu. Zbudowany w 1874r. łączył Galicję i Węgry. Zdążył być wysadzony przez wojska rosyjskie, niemieckie i polskie. Ostatecznie z pomocą „bratniej ruki” odbudowany po II wojnie światowej. Przez dziesiątki lat zapomniany, w czasie zniszczenia mostu na Popradzie był jedynym połączeniem kolejowym Polski ze Słowacją. Teraz stoi pusty. I niszczeje.

Stacja Stary Łupków. Kilometr do granicznego tunelu. Budynek odnowiony, infrastruktura czeka na lepsze czasy.  Jeden pociąg – jeden zawiadowca. Rano o 10 ostrzega wilki i niedźwiedzi o przyjeździe stalowej maszyny, aby następnie o 17 zapowiedzieć jej odjazd. Biuro zawiadowcy to jak praca w muzeum. Gratka dla fanów kolei.

Jeśli chcesz zasypiać przy śpiewie świerszczy i z jasnym od gwiazd niebem nad Tobą, jedź do Starego Łupkowa. Grzegorzówka, Schronisko na Końcu Świata bądź rozbity gdziekolwiek na wzgórzu namiot czekają.

Jazda samochodem czy stopem w Bieszczady to jedno, a jazda rowerem to inna bajka.

Tu czuć każdą górkę, każdy delikatny nawet podjazd i morze euforii z pokonanej przełęczy i kilkukilometrowego zjazdu. Jadąc samochodem nie czuć, że tu nie ma płaskich odcinków:)

Dojeżdżamy do Cisnej. Straszne tłumy, kramy na ulicach. W ciągu ostatnich lat Bieszczady stają się coraz bardziej popularne. Przybywa miejsc noclegowych, infrastruktura zdecydowanie się polepszyła, powstają stacje benzynowe i nowe przydrożne zajazdy. Szybko stamtąd się ewakuujemy.

Wetlina. Stajemy pod słynnym dla nas ABC. To sklep. Nie taki zwyczajny. Jeździliśmy zawsze do niego po mrożone mięso i wino owocowe Bieszczady. Kilka lat temu bieszczadzkie sklepy nie wyglądały tak jak dziś. A w 2016 roku można nawet zapłacić kartą.

Za Wetliną zaczynają się „właściwe Bieszczady”.

I konkretny podjazd. Stawiamy sobie cel, że do Brzegów Górnych nie będziemy prowadzić choćby przez metr roweru, pomimo 6km/h na liczniku. Serpentyny są zabójcze. Na szczęście łańcuchy dają radę i wjeżdżamy na przełęcz. Teraz czeka nas nagroda w postaci najładniejszego widoku na Bieszczady z perspektywy asfaltu – przed nami Rawki i Połonina Caryńska. Pora dla reportera na rowerową sesję zdjęciową:

Czas na zjazd! Najpiękniejsze serpentyny w Polsce! Jeszcze podjazd pod przełęcz Wyżniańską i ostateczny 6km zjazd do Ustrzyk Górnych. 12 min, rozgrzane hamulce i lądujemy w Centrum.

Tu zaczynają się przygody.

Idziemy do „naszej” stodoły. Są zmiany. Nowy płot, płytki na podłodze i obowiązkowy prysznic:)

Jeśli chcesz poznać interesujących ludzi – jedź do Ustrzyk G. Tutaj jakby przyjeżdżała ta ciekawsza część ludzkości. Większości dobrze z oczu patrzy, a Takich historii nie usłyszymy nigdzie indziej.

Zasypiamy przy usypiającym dźwięku tysięcy kropel deszczu uderzających w blaszany dach stodoły.

Świt. Ruszamy. Czeka nas ponad 100km do Przemyśla. Wstają mgły, ktoś spał na przystanku, a ktoś pod sklepem. Ciągle w dół. Zjazd za zjazdem urozmaicony zabójczym podjazdem w Lutowiskach. 50 km do Ustrzyk Dolnych mija bardzo szybko. Dla wielu tutaj też są Bieszczady, lecz to nie to samo.

Zbliżamy się do ukraińskiej granicy. Potem podjazd pod słynny w ostatnim czasie Arłamów. Spotkanych kilka porsche pośrodku niczego nie jest normalnością. Kończy się woda.

– Podjedziemy do hotelu, może tam dostaniemy wodę.

Niestety. Na końcu podjazdu, widząc hotel na wyciągnięcie ręki, aby się do niego dostać czekałby nas 100 metrowy zjazd i podjazd. Tam i z powrotem. Na odcinku 600m. Wyobraźmy to sobie . Takie wielkie, rozciągnięte U do pokonania. Odpuszczamy. I dobrze, bo po chwili czeka nas 10km zjazd do Makowej. Zero pedałowania, tylko hamulce pracują. Kwintesencja roweru i rowerowych podróży.

Lądujemy na Pogórzu Przemyskim. Jeszcze tylko jedna porządna górka. Nie dajemy rady. Już miało być płasko. A tu wyrosły schody niczym rowerowe Himalaje.

30 min przed odjazdem pociągu lądujemy pod PKP. Szybki obiad i ruszamy. Pani w kasie powiedziała, że będziemy całą drogę stać, a rowery z nami nie pojadą bo wszystkie miejsca wykupione. Oszukaliśmy system. Siedzieliśmy cała drogę, a rowery również znalazły dla siebie miejsce. Bieszczady i PKP to równie magiczne i zaskakujące przygody na wyciągnięcie ręki.

Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?

Nie wiesz gdzie wyruszyć w podróż?

Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!

Bądźmy w kontakcie:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *