Informacje praktyczne
- Na rynku jest bardzo dużo przewodników poświęconych Turcji, my korzystaliśmy z najnowszego angielskiego Lonely Planet Turkey. Jak gruzińska wersja bardzo pozytywnie nas zaskoczyła, był to przewodnik skrojony w większości na niskobudżetowego turystę, to tu w przypadku Turcji, patrząc na całość ma się wrażenie przeznaczenia dla trochę bogatszych podróżników. Tylko taki minus, wynikający najprawdopodobniej z tego, że cenowo Turcja po prostu jest droższa niż kaukaski sąsiad.Poza tym duża ilość ciekawych i przydatnych informacji, dobre mapki. Pomimo 700 stron nie jest też bardzo ciężki. Kupiliśmy go patrząc perspektywicznie, Turcja jest tak ogromna, że na pewno tam jeszcze trafimy, więc przewodnik przyda się jeszcze nie raz,
- Na lotnisku czy przejściu drogowym kupujemy wizę (15€, bądź 20$), uprawniającą do wielokrotnego wjazdu na tureckie terytorium i sumaryczne przebywanie 90 dni w okresie 180 dni,
- Zdobycie tureckiego numeru telefonu jest skomplikowane i na krótki okres nieopłacalne. A w Turcji nie działają unijne stawki za roaming, warto więc pomyśleć nad instalacją w telefonie WhatsApp`a, aplikacji dla której wystarczy złapać jakieś darmowe wifi i w klasycznej formie smsować z rodziną i znajomymi, do tego swobodnie wysyłać zdjęcia,
- Jeśli chodzi o zdobycie tureckich lir, jak przeliczyliśmy najlepiej przywieźć ze sobą euro, chociaż w porównaniu do dolara różnice są kosmetyczne, jeśli wymieniamy kilka pierwszych euro to lotniskowe kantory nie mają takich złych kursów (1lira=1,6zł),
- Warto przed podrożą poczytać trochę o najnowszej historii Turcji, spróbować wpierw teoretycznie zrozumieć wpływ wszechobecnego ducha Atatürka na współczesną Turcję, pierwszego prezydenta Republiki Tureckiej, który po I wojnie światowej zjednoczył państwo, przeprowadził modernizację i europeizację kraju (wprowadzenie kalendarza gregoriańskiego, alfabetu łacińskiego przy jednoczesnym pozbyciu się arabskich naleciałości, wprowadzenie nazwisk- Atatürk „Ojciec Turków”, sam nazywał się Mustafa Kemal, ograniczył rolę islamu w polityce, trwałość Republiki opierając na niezależnym wojsku, które w razie islamizacji kraju miało poprzez zamachy stanu przejmować władzę). Powstał kodeks karny, objęto obowiązkiem szkolnym kobiety, zagwarantowano im równość społeczną i polityczną, zakazano w instytucjach publicznych noszenia islamskich chust. Stolicę przeniesiono do Ankary, a państwo rządzone autorytarnie przez Atatürka zyskało wymiar demokratyczny. Cały proces stworzenia Republiki z gruzów Imperium Osmańskiego, pomimo swojej demokratyzacji doprowadził do ludobójstwa- Rzezi 1,5mln Ormian w latach 1915-17 oraz wypędzenia Greków z tureckiego terytorium. Obecnie kraj pod rządami ekipy premiera Erdoğana, korzystając z poparcia wynikającego z sukcesów gospodarczych, po cichu przywraca rolę islamu w kształtowaniu rzeczywistości (zgoda na kobiece chusty w instytucjach publicznych, ograniczenie sprzedaży alkoholu, ograniczenie roli wojska). Do tego w ostatnich latach na konserwatywnym wschodzie kraju doszło do kilku incydentów skierowanych przeciwko chrześcijanom (zamordowanie przewodniczącego episkopatu Turcji bp Luigi Padovese w İskenderun i ks. Andrea Santoro w kościele w Trabzonie). A Turcja budująca swoją potęgę gospodarczą, z silnym przyrostem naturalnym, pretenduje do roli mocarstwa na Bliskim Wschodzie i przedmurzu Europy.
Transport
Mamy do wyboru kilka połączeń lotniczych. Bezpośrednio Lotem i Turkish Airlines z Warszawy do Stambułu. Pegasus Airlines z Berlina, Lwowa, Pragi do Stambułu i ewentualnie dalej w głąb Turcji, bądź do Libanu, Gruzji, Iranu, Kirgistanu. Naprawdę godne polecenie linie, bagaż rejestrowany w cenie, odprawa na lotnisku również, duża siatka połączeń i tanie loty (szczególnie z „okna na świat”- Lwowa). Ciekawą opcją podróżując tylko z bagażem podręcznym jest dostanie się do Budapesztu a stamtąd już blisko WizzAir do Stambułu. Lecąc bezpośrednio na wybrzeże M.Śródziemnego warto sprawdzić oferty polskich biur podróży, które w ramach ofert last minute sprzedają tanio loty prosto do Antalyi.
Na stambulskie lotnisko Atatürka dojedziemy metrem, a na Sabiha Gökçen korzystając z linii Havataş bądź komunikacji miejskiej. W samym Stambule mamy dobrze rozbudowaną sieć komunikacji miejskiej, jednak mocno ograniczoną przez Bosfor (od 2015 powinien już działać projekt Marmaray, będący połączeniem kolejowym łączącym dwie strony cieśniny, przechodząc 56m pod lustrem wody w cieśnienie!).
W ścisłym centrum nie warto jednak korzystać z zakorkowanego transportu autobusowego, a zdecydować się na kilkukilometrowe przyjemne spacery (w centrum z Hagia Sophia na plac Takism mamy prawie 5km).
Do tego mnóstwo odchodzących promów na druga stronę Bosforu.
Przepłynęliśmy M.Marmara startując z Pendiku i wysiadając w Yalova (dookoła zatoki jest kawał drogi, a tak w niecałe pól godziny za 6lir jesteśmy po drugiej stronie). Do Pendiku lezącego 30km od centrum, po azjatyckiej stronie dostajemy się autobusem z okolic pierwszego mostu przez cieśninę (koszt około 3lir).
Istnieje również możliwość wypłynięcia z Yenikapı (okolice Hagii Sophia), skąd również wylądujemy w Yalova (od 15 lir). Przewoźnik oferujący promy w okolicy Stambułu http://www.ido.com.tr/en
Turcja jest znana z bardzo dobrze rozbudowanej komunikacji międzymiastowej, łączącej wszystkie zakątki kraju wygodnymi, klimatyzowanymi autobusami. Nie korzystaliśmy jednak z tej „przyjemności”, ze względu na założenie podróżowania autostopem (Turcja to miał być raj) i co by nie patrzeć jednak wysokimi kosztami (np. Stambuł- Izmir 50lir, a kolejne pokonywane przez nas odcinki około 20lir). Ze względu na powierzchnię kraju, warto pomyśleć nad skorzystaniem z lotów ze Stambułu do wielu miast południa. Zamiast 9-12h podróży, mamy 1,5h lot, a często ceny biletów kupowanych z wyprzedzeniem są na poziomie cen autokarów.
Jeśli chodzi o mityczny turecki autostop… Było z tym różnie. W kilka godzin, w 3 osoby, przejechaliśmy 400km do Izmiru, by innym razem cierpliwie oczekiwać na poboczu (poszukując skrawka cienia) na upragnionego kierowcę. Jest to prędzej raj, ze względu na autostopową infrastrukturę!
Prawie wszędzie dwujezdniowe drogi, szerokie pobocza, można łapać wszędzie- na środku autostrady, w centrum miejscowości, bądź na światłach. Nie warto w 40 stopniowym upale, drałować na wylotówkę, lepiej spocząć gdzieś w cieniu i cierpliwie czekać, a kierowcy na pewno nas zrozumieją. Podczas rozmów z kierowcami (ze znajomością angielskiego kiepsko, zostają podstawy tureckiego, migi bądź owoc naszych czasów- podręczne translatory w telefonach), ukradkiem spoglądajmy za okna, a widoki będą oszałamiające! Prawie wszędzie góry na horyzoncie, wysokie pokonywane przełęcze, żeby potem serpentynami zjechać na poziom morza. A na samym południu droga- yol, wciśnięta między morze i pionowe nabrzeże. Ilość zakrętów przy omijaniu kolejnych zatoczek i wgłębień w głąb lądu przyprawiająca o zawrót głowy.
Tam gdzie nie było możliwości złapania stopa (zapakowane po dach tureckie rodziny jadące na plaże, środek przemysłowej dzielnicy), staraliśmy się chodzić piechotą chłonąc piękne widoki, jednak górujące w zenicie słońce szybko zniechęcało. Korzystaliśmy z dolmuşy, prywatnych busików dojeżdżających we wszystkie zakątki (ceny 1,5-5lir). Jakość głównych dróg, ich szerokość, odgrodzenie od jadących z naprzeciwka, szerokie pobocza, zdecydowanie polepszają bezpieczeństwo w porównaniu do naszych krajówek (ze stylem jazdy już gorzej, ale Gruzińskich kierowców i tak nikt nie przebije!).
W Antalyi możemy pojechać na położone 12km za miastem lotnisko autobusem nr 600 (około 3lir). My wydając ostatnie liry, chcieliśmy poczuć się jak panowie (i panie) sytuacji i pierwszy raz pojechać taksówką. Za wynegocjowane 30 lir wysiedliśmy pod krajowym terminalem lotniska, obsługującego rocznie 20 milionów turystów.
We Lwowie łapiemy trolejbus spod starego terminalu i lądujemy w okolicach dworca, spod którego startują marszrutki do Shehyni- Шегині.
Noclegi
Podróżując autostopem musieliśmy być przygotowani na niespodziewane noclegi, więc wtedy spaliśmy w namiocie (Izmir, Selçuk). W Ölüdeniz ze względu na ceny, wylądowaliśmy obok nadmorskiego deptaku.
Tam gdzie chcieliśmy spocząć pod dachem uciekając od palącego słońca, sugerowaliśmy się radami podwożących nas kierowców, bądź sami chodziliśmy pytać ludzi, za ile można się zatrzymać. W Kaşu nocleg sam do nas przyszedł, w Antalyi jak i w Stambule, w centrum jest zatrzęsienie hosteli, guesthousów, pensionów itp. Przy odrobinie cierpliwości i targowania można osiągnąć przyjazne ceny.
Jedzenie
Jednym z pierwszych powodów wyjazdu to Turcji była właśnie słynna kuchnia, pełna kebabów, owoców itp. Tak naprawdę najwięcej możliwości różnorodnego jedzenie było w Stambule. Im niżej, w stronę wybrzeża, coraz ciężej było znaleźć punkt oferujący kebaby! Słyszeliśmy nawet opinię Polek, który mówiły, że ten pierwszy turecki specjał zjadły dopiero w Stambule! Oczywiście gdy się poszuka, pójdzie w boczniejsze uliczki, znajdziemy to czego szukamy, jednak bezsprzecznie takich miejsc w turystycznych kurortach jest mniej. Nie mówiąc już o Ölüdeniz, gdzie królują brytyjskie śniadanka i światowa kuchnia (jeden kebab, w wyższej niż normalnie cenie, udało się jednak znaleźć).
Do tego świetnie orzeźwiający i gaszący pragnienie w gorące dni ayran (posolony jogurt naturalny), çorba (zupa) najczęściej z soczewicy, bądź kurczaka, pochłaniana z wielką ilością chleba. No właśnie chleb- ekmek, jest towarzyszem wszystkich potraw, kupiony porankiem z przysklepowej szafki jest zbawieniem podczas męczącej i nieprzewidywalnej podróży autostopem. Codzienne menu uzupełniają mantı, lahmacun, tam gdzie była możliwość gotowania własnoręcznie przygotowywaliśmy potrawy (śmiesznie, że czasami ich koszt wynosił więcej niż byśmy wydali idąc do knajpy) oraz wszechobecny çay (koszt 0,5-1lira). Çay, który piją wszyscy i wszędzie. Nasze babcie i dziadkowie powinni uczyć się od starszych Turków, jak spędzać całe dnie przesiadujących w lokalach gdzie serwowana jest tylko herbata, wraz ze swoimi przyjaciółmi rozmawiając i ćwicząc mózg grając w tryktrak.
Alkohole są sprzedawane w oddzielnych sklepach, bądź w marketach, których w każdej większej mieścinie jest pod dostatkiem. Ceny alkoholu są bardzo wysokie, my tylko dwa razy skusiliśmy się na piwo Efes. Ze względu na religijne obostrzenia nie widać zbytnio alkoholu w przestrzeni publicznej, jednak na liberalnym zachodzie nie jest to normą.
Turcja jest owocową potęgą! Niestety środek lata to początek okresu wegetacji większości owoców cytrusowych. Zostają nam jedynie wyobrażenia dojrzałych, a obecnie zielonych pomarańczy, limonek, cytryn, granatów, grejpfrutów, których sady znajdziemy na całym południu.
Pogoda
Upał, gorąc, żar, skwar, spiekota, ukrop, parówa, tropiki:) To w największym skrócie. Sierpień nie był najlepszym wybranym przez nas terminem, lecz raz trzeba spróbować żyć w takim okresie- żeby później planować wyjazd w takie rejony, w zdecydowanie innym terminie.
Świetny klimat ma wspominany wcześniej Stambuł- przyjemne temperatury, ciepłe nocy i bryza od cieśniny. Im dalej na południe, tym goręcej, a szczytem ukropu było Ölüdeniz.
W Stambule widzieliśmy nawet deszczowe chmury, z których jednak nic nie popadało. Na południu rzadko kiedy pojawiały się jakiekolwiek chmury. Non stop parówa!
Sprzęt
Mieliśmy namiot, więc i karimaty. Ale nie planując z nim podróży, w środku lata spokojnie możemy spakować się do bagażu podręcznego. Lekki śpiwór i tak będzie przeszkadzał, najlepsze będzie lekkie prześcieradło bądź coś w tym stylu. Do tego non stop sandały, krótkie spodenki, koszulki (długie spodnie tylko na drogę powrotną i wizyty w meczetach). Jeśli chodzi o ubiór Stambuł i nadmorskie południe są bardzo liberalne, tylko na prowincji krótkie spodenki dziewczyn wzbudzały lekkie ukryte spojrzenia. Oczywiście nie można przesądzać, a po prostu najlepiej dopasować się do obyczajów panujących w danym miejscu.
Obowiązkowo coś na głowę, okulary i kremy nanoszone każdego dnia na newralgiczne części ciała.
Na południu ewentualność wystąpienia opadów- bliska zeru!
Koszty
- Lwów- Stambuł- Antalya- Stambuł- Lwów 550zł,
- Przejazd do Lwowa (na lotnisko) i z powrotem pod Wrocław (z legitymacją)- 100zł w dwie strony,
- 17 dni w Turcji, około 300€, sporo poszła na drogą komunikację miejską w Stambule (2-3liry bilet jednorazowy- przy przesiadce w określonym okresie czasu kolejne wejście tańsze, autobus lotnisko 4-5lir), wstępy (Hagia Sophia, Efez- 25lir), prom 6lir, Ölüdeniz statek 25lir, Yanartaş 4liry, lotnisko Antalya 6lir, reszta poszła na jedzenie, noclegi 10-20lir, przejazdy krótkich odcinków dolmuşami, przyjemności i zakupy do Polski,
- Przewodnik- promocja na stronie wydawnictwa 55zł, jakieś zakupy przed około 50zł.
Całość: około 1900zł
Chcesz być na bieżąco i nie przegapić kolejnej dawki przygód z naszej podroży do Azji?
Może dasz się namówić i sam wyruszysz w nieznane. Odwagi!
Bądźmy w kontakcie:)